W DRODZE | Oda do Kanady
- Marta Jaroszek

- 11 paź
- 3 minut(y) czytania
Gdzieś na północy Kanady, nieopodal niewielkiego miasteczka Whitehorse, rozgrywa się właśnie najpiękniejszy spektakl na nocnym niebie. Zorza, aurora borealis czy northern lights – niezależnie od terminu – pojawiła się tuż nad naszymi głowami. Absolutnie wzruszająca i przejmująca. Tańcząc, mieni się kolorami zielonymi i różowo-fioletowymi. Czarne niebo i księżyc w nowiu pozwoliły nam obserwować zorzę, jakiej jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Była tak piękna, że nawet nie śmieliśmy marzyć o takiej.
Nie sądziłam, że tak zakocham się w Kanadzie. Ma ona w sobie coś, czego nie sposób opisać. Dzikość i naturę, która jest tak blisko i z którą czujesz niezwykłe połączenie. Myślę, że odkąd opuściliśmy Kanadę, doświadczam czegoś w rodzaju żałoby. Tęsknotę za przestrzenią, dzikimi górami, świerkami i mieniącymi się na złoto topolami. Za rzekami, których turkusowa woda wyrzeźbiła kręte ścieżki. Za obawą przed niedźwiedziami i dzikimi zwierzętami. Jukon, Alberta i Kolumbia Brytyjska tak mocno ukształtowały moje spojrzenie na otaczającą nas naturę, że nie sposób odnaleźć się w pustynnych Stanach Zjednoczonych. Niezwykle zaimponowało mi to, z jakim szacunkiem Kanadyjczycy odnoszą się do dzikiej przyrody. Miejsca campingowe są zawsze czyste i posprzątane, często darmowe, z paleniskiem i ławeczkami. Obowiązek wyczyszczenia kajaka i innych wodnych sprzętów przed wypłynięciem na inne jezioro czy rzekę, świadomość, jaki ma to wpływ na życie wodne. Bearproof kubły na śmieci, boxy na jedzenie – wszystko po to, aby zabezpieczyć zarówno nas, jak i dzikie zwierzęta przed zbliżaniem się do ludzi, atakami, ale i wysokie kary za dokarmianie zwierząt. Myślę, że wizyta w Kanadzie trochę otworzyła nam oczy na niektóre kwestie.
Uwielbiam to, w jaki sposób Kanadyjczycy spędzają czas wolny. Bardzo wielu z nich decyduje się na kemping – pod namiotem, w kamperze, nad jeziorem czy w górach. Kultura kempingowania jest w nich mocno zakorzeniona. Im dalej na północ się kierowaliśmy, tym większych „twardzieli” spotykaliśmy. Dzieciaki, dla których noce na kempingach to chleb powszedni. Często z psami, czy nawet kotami, spędzali czas w naturze. Nie ma co ukrywać, w miastach nie ma tu czego szukać, jak mawia nasza koleżanka – Kanadyjczycy nie potrafią w miasta. I słusznie, bo nie tego tutaj szukamy. Nauczyliśmy się być w jak największym stopniu samowystarczalni, ale jednocześnie nie bać się prosić o pomoc. Ludzie, których spotkaliśmy, byli niezwykle uczynni, aż sami parli się do pracy. Gdy Kubie podczas wymiany amortyzatorów złamał się najważniejszy klucz, mężczyzna obok podszedł i zaproponował wspólną wycieczkę do sklepu 20 mil dalej. Niczego nie oczekując w zamian. Powiedział tylko: „wiem, jak to jest, kiedy nie masz kogo poprosić o pomoc”.
Pomimo samotności, której możemy doświadczać podczas tak długiej podróży kamperem po dzikich terenach Ameryki Północnej, doświadczyliśmy ogromu ludzkiej życzliwości i otwartości. Small talki, które są dla Polaków tak wyczerpujące, stały się elementem i naszej „kultury”. Czasami kilka słów, uśmiechów może sprawić, że ta osoba zapisze się w Twojej pamięci. Pogawędki w sklepie spożywczym, na kempingu, podczas spaceru z Bari (gwiazdą estradową) czy z rangerem w Parku Narodowym są miłą odskocznią, potrafią wprowadzić nieco słońca do Twojego dnia.
Nie do końca wiem, co chciałabym przekazać w tym poście. Nie opowiem tu żadnej nadzwyczajnej historii, nie zdradzę sekretnego przepisu ani nie napiszę przewodnika. Jest to raczej wyznanie mojej niezwykłej sympatii, jaką darzę Kanadę. Myślę, że wiele zmieniła ona w mojej głowie, uporządkowała niektóre kwestie, a inne zaś poddała pod znak zapytania. Niebawem wrócimy do niej i będzie to nasza finalna wizyta. Dotychczas odwiedziliśmy Kolumbię Brytyjską (w tym Vancouver Island), Albertę, Jukon, Quebec i Ontario. Przed nami zimowa przeprawa z zachodu na wschód Kanady – przez Kolumbię Brytyjską, Albertę, Saskatchewan, Manitobę, aż do Ontario. Będzie to wyprawa, na którą bardzo czekałam. Zima stawia wyzwania, jest surowa, niezrównana i dziksza niż którakolwiek z pór roku. I to chyba kręci mnie w niej najbardziej. Wiosna jest odrodzeniem, lato beztroską, jesień romantyzmem, a zima wyzwaniem. Trzymajcie się ciepło!



































Komentarze